środa, 29 czerwca 2016

Rizdział 35: Bułka w kształcie serca.

- Wcale, że jest. Za to, że wydostaleś mnie z więzienia, za to, że mnie tutaj przywiozłeś, za to, że urządziłeś dom tak samo, jak w Dwunastce, za to, że zawsze byłeś obok, gdy cię potrzebowałam, za to, że narażałeś dla mnie swoje życie, za to, że mnie pokochałeś, mimo moich wad. A najbardziej za to, że jesteś.

- I nigdy od ciebie nie odejdę.

Po tych słowach złożył na moich ustach z początku delikatny pocałunek, ale ja go pogłębiłam, przez co stał się bardziej namiętny i brutalny. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tchu.

Mój głodny brzuch dał o sobie znać, co wywołało parsknięcie śmiechu u Peety.

- Chodź, upieczemy bułki - oznajmił, po czym udał się do kuchni, a ja za nim.

Razem z blondynem wyjęliśmy wszystkie potrzebne składniki. Nie obyło się oczywiście bez rzucania mąką, ale wspólnymi siłami -  głównnie siłami niebieskookiego - zrobiliśmy pieczywo, a gdy piekarnik się nagrzewał, ja poszłam wziąść prysznic i się przebrać,  aby zmyć z siebie biały proszek.

Weszłam pod natrysk, z którego leciała letnia woda. Włosy napieniłam szamponem o zapachu lasu, a ciało żelem o tej samej woni. Spłukałam pianę z moich brązowych pukli i ze skóry, po czym opatuliłam się ręcznikiem w jakieś śmieszne wzorki. Osuszyłam nim się. Założyłam czarną, koronkową bieliznę. I w tym oto momencie przypomniałam sobie, że nie wzięłam ze sobą ubrań.

Na szczęście ani na korytarzu, ani w sypialni nikogo nie spotkałam. Z szafy wyjęłam koszulkę oraz czarne jeansy i ubrałam się tutaj. W łazience posprzątałam, wywiesiłam mokry ręczniki i zeszłam na dół, gdzie czuć już było zapach pieczonych bułek serowych - które nawiasem mówiąc - uwielbiam.

W kuchni siedział blondyn. O dziwo był czysty, bez żadnego śladu mąki na ciele.

- Mamy jeszcze jedną łazienkę? - zadałam nurtujące mnie pytanie, no bo helloł, raczej nie poszedł o nie wykąpał się w kałuży, co nie?

- Tak, koło salonu są drzwi do niej - odpowiedział. Wyglądał, jakby był, hm... Zdenerwowany?

Kiedy piekarnik wydał z siebie to charakterystyczne "pik", niebieskooki jak poparzony wstał z krzesła i do niego wręcz podbiegł. Wyciągnął z niego pieczywo, lecz nie dane mi było nawet na nie spojrzeć, bo od razu zostałam zaprowadzona na kanapę przed telewizor.
- Obejrzyjmy może coś, jak bułki będą się studzić, dobrze? - zaproponował, a ja przystałam na ten układ.

Peeta włączył jakieś romansidło, które nie było zbyt ciekawe. Niebieskooki przez cały film był spięty i stukał palcami i oparcie sofy, na której leżeliśmy.

- No, bułki chyba już wystygły - oznajmił z uśmiechem.

Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni. Po środku blachy leżała
bułeczka w kształcie serca.

- Na w środku jest dla ciebie - szepnął.

Wzięłam ją i przepołowiłam, tak jak miałam w zwyczaju. Na podłogę spadło coś, co wyleciało z wnętrza pieczywa. Podniosłam przedmiot, którym okazał się...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak myślicie, czym jest ten zagadkowy przedmiot? Dla osoby, która zgadnie, następny rozdzialik dedykowany. Rozwiązanie piszcie w komentarzach 😉