~ Oczami Katniss ~
Obudziłam się przez komunikat o lądowaniu. Podniosłam się z czegoś wygodnego. Spojrzałam na to 'coś' i zauważyłam, że to kolana Peety, a on sam wpatrywał się w okno w zamyśleniu.
- Obudziłaś się już - uśmiechnął się w moją stronę, co ja odwzajemniłam.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam, rozglądając się po pokładzie poduszkowca.
- Witamy w Dystrykcie Zero! - chłopak udał kapitoliński, wysoki głos, na co się zaśmiałam.
Wstałam z jego kolan i przeciągnęłam się przecierając oczy.
- Długo spałam?
- Cały lot, czyli jakieś 5 godzin, a co?
- Bo jestem jakoś dziwnie wyspana - odpowiedziałam.
- Nie dziwię ci się. Musiałaś spać na jakieś leżance w więzieniu - na samo wspomnienie się skrzywiałam - ale ważne, że już jesteśmy razem, i nic nas nie rozdzieli - dokończył, po czym złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Jego usta smakowały miętą i czymś jeszcze, czego nie potrafiłam określić. Jego dłonie tak idealnie obejmowały moją talię. Jego usta tak wspaniale pasowały do moich. Jego pocałunki przepełnione wszystkimi uczuciami, które teraz odczuwał. Jego język tak,idealnie walczy z moim o dominacje. Jego...
- Dobra zakochańce. Zbierać się, bo się tu zaraz pożrecie - naszą chwilę przerwał nam Haymitch.
- Ekhem... - odchrząknęłam.
Wstaliśmy z foteli, po czym udaliśmy się do wyjścia, uprzednio zabierając ze sobą dwie walizki, które blondyn zabrał ze sobą.
Dystrykt Zero to dość dziwne miejsce. Są tu łąki, lasy, a w oddali majaczą niezbyt wysoki góry, głównie porośnięte - najprawdopodobniej - iglastymi drzewami, ale na samych szczytach występowały gołoborza.
Mieszkańcy wyglądali, jakby wywodzili się ze wszystkich dystryktów Panem. Niektórzy jak ludzie z Kapitolu, Jedynki i dwójki, a niektórzy jak z Ósemki czy Jedenastki.
Nie było tu takiego podziału jak w Dwunastce, co zdecydowanie mi się podobało. Nie było podziału na bogatych i biednych. Nie było podziału na lepszych i gorszych. Ta jedność wprowadzała tu bardzo przyjemną atmosferę.
- Podoba mi się tutaj - szepnęłam. Jednak na tyle głośno, żeby niebieskooki to usłyszał.
- Też tak sądzę - odrzekł tym samym tonem co ja - A teraz chodź, pokarzę ci nasz dom.
Przytaknęłam mu i ruszyliśmy wybrukowaną uliczką. Miasteczko wyglądało na porządne i zadbane. Kilka sklepików, piekarnia, ratusz i domy. Nic dodać nic ująć.
Po 15 minutach drogi staneliśmy przed drewnianą - sądząc po zapachu drewna - świeżo wybudowaną chatką. Peeta otworzył przede mną drzwi. Podziękowałam mu skinienem głowy i weszłam do środka.
Mieszkanie było urządzone identycznie jak to w naszym rodzimym dystrykcie. Dosłownie. Każda ściana, każdy mebel wyglądały jak nasze. Nie wiem jak on to zrobił, ale jestem mu za to dozgodnie wdzięczna.
Rzuciłam mu się na szyję, oplatając ją rękami.
- Dziękuję ci, naprawdę, za wszystko.
- Ale naprawdę nie ma za co - odpowiedział.
- Wcale, że jest. Za to, że wydostaleś mnie z więzienia, za to, że mnie tutaj przywiozłeś, za to, że urządziłeś dom tak samo, jak w Dwunastce, za to, że zawsze byłeś obok, gdy cię potrzebowałam, za to, że narażałeś dla mnie swoje życie, za to, że mnie pokochałeś, mimo moich wad. A najbardziej za to, że jesteś.
- I nigdy od ciebie nie odejdę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powracam!
A wiecie dlaczego? Dla Was. Kiedy dziś przeczytałam Wasze komentarze, wena miała nagły przypływ, więc oto powstał rozdział 😊. Myślę, że dam radę nadrobić zaległości. W końcu mamy wakacje! Zdał ktoś z czerwonym paskiem? Jak tak to chwalcie się! Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda. Pozdrawiam.
Wasza Rue💙
Jest pierwsza!
OdpowiedzUsuńFajny rozdział taki spokojny nic nie wnoszący a jednak taki , że tak określę piękny ^^ Fajnie, że są już razem w bezpiecznym miejscu . Tylko niech ktoś w końcu wywali Paylor ze stanowiska prezydenta ! Co do paska to wyszedł mi na świadectwie ale z najgorszą średnią jaką miałam ever bo 5,0 ;c ale co tam poprawię w przyszłym roku
Do przeczytania w przyszłości
Olverd
Ty średnią 5.0 uznajesz za złą? Ja mam 4.85 i się cieszę. Szacun dla Ciebie
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń