Hej, cześć i siema trybuci! Zamiast rozdziału mamy one shot'a świątecznego. Tak wiem że święta już za nami ale nie mogłam się wyrobić, za co ogromne PRZEPRASZAM!!! No a więc nie przedłużam i zapraszam do czytania i komentowania.
4 komentarze = nowy rozdział.
Rue Alison♥
P.S Jutro najprawdopodobniej pojawi się czat.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oczami Katniss
Ze snu wyrywają mnie silne ręce mojego taty, który oznajmia, że czas już wstawać i iść na polowanie. Na dźwięk słowa "polowanie" od razu zrywam się z łóżka i zakładam czarne spodnie i zieloną tunikę. Budzę mamę i proszę, żeby zrobiła mi warkocze. Po kilku minutach, kiedy fryzura jest już gotowa ubieram puchową, już przymałą na mnie kurtkę, zakładam kozaki i wychodzę razem z tatą na mróz.
Dziś jest ten jeden wspaniały dzień, który zdarza się raz w roku. A mianowicie wigilia. Choć na stole bie ma wymyślnych potraw, to w ten jeden dzień każdy może chociaż napełnić wiecznie pusty brzuch.
Przechodzimy przez dziurę w siatce na Łące, bo to ona znajduje się najbliżej naszego domu w Złożysku. Ojciec odruchowo sprawdza, czy ogrodzenie nie jest pod napięciem. Prąd w naszym dystrykcie włączają tylko wtedy, gdy są igrzyska bądź w telewizji ogłaszany jest specjalny komunikat. Jednak jak zwykle siatka nie jest pod napięciem. Przechodzimy pod dziurą i wchodzimy do lasu. Z pustego pnia tata wyjmuje po dwie pary łuków i kołczanów. Mój łuk jest mniejszy, dostosowany do mojego wzrostu. Ojciec prowadzi nas na małą łąkę, gdzie kica parę zajęcy. Jeśli mamy ustrzelić od razu dwie sztuki, musimy strzelić równocześnie. Każde z nas wybiera po jednym ze zwierząt i na znak taty wypuszczam strzałę, która wbija się w szyję szaraka. Mój ojciec jak zwykle strzelił idealnie w lewe oko zwierzyny. Tata bierze oby dwa zające, wyjmuje z nich strzały i pakuje je do jutowego worka. Na pniu zauważam wiewiórkę. Szybko napinam cięciwe i wypuszczam strzałę, która przebija klatkę piersiową rudego stworzonka. Podchodzę do niej, wyjmuję strzałę i wkładam do worka.
- Zuch dziewczynka - chwali mnie ojciec - jeśli jeszcze ustrzelisz jedną będzie na chleb z piekarni. - .
Ja tylko się uśmiecham i idę poszukać śladów następnej wiewiórki.
Po upływie dwóch godzin wreszcie napotykam rudą kitę. Naciągam cięciwę i strzelam. Jest! Udało mi się strzelić w lewe oko zwierzęcia.
- Tato, tato zobacz. - mówię pokazując mu moją zdobycz.
- Brawo, udało ci strzelić się w oko. - odpowiada mój ojciec.
Idąc drogą powrotną na gałęzi przed nami przycupnął kosogłos. Tata zaczyna nucić Drzewo Wisielców skinienem głowy dajem mi znak, żebym także zaczęła śpiewać, więc tak robię.
Czy chcesz, czy chcesz,
Pod drzewem skryć się?
To tu zawisł ten, co troje zginęło z jego mocy.
Dziwnie już tu bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybśmy się spotkali pod Wisielców Drzewem o północy.
Czy chcesz, czy chcesz,
Pod drzewem skryć się?
Choć trup ze mnie już, uwolnię cię od przemocy.
Dziwnie już tu bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybśmy się spotkali pod Wisielców Drzewem o północy.
Czy chcesz, czy chcesz,
Pod drzewem skryć się?
To tu do mnie miałaś zbiec, aby unikną przemocy.
Dziwnie już tu bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybśmy się spotkali pod Wisielców Drzewem o północy.
Czy chcesz, czy chcesz,
Pod drzewem skryć się?
W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy.
Dziwnie już tu bywało,
Nie dziwniej więc by się stało,
Gdybśmy się spotkali pod Wisielców Drzewem o północy.
Do kosogłosa zaczynają dołączaç inne kosogłosy, a cały las cichnie. Kiedy kończymy śpiewać kosogłosy, które mój ojciec darzy niezwykłą sympatią, powtarzają piosenkę, swoim pięknym, wysokim, czystym głosem.
~ Wieczór ~
Siedzę w domu razem z mamą i Prim, czekając aż tata wróci z Ćwieku. Na niebie widać już pierwszą gwiazdkę, co oznacza, że powinniśmy już zacząć kolację, ale my nadal uparcie oczekujemy przybycia ojca. Kiedy w końcu w drzwiach staje ojciec cały w śniegu, ja i moja młodsza siostra w mgnieniu oka znajdujemy się przy nim i go obejmujemy.
- Wesołych Świąt tatusiu. - mówimy jednocześnie.
- Wesołych Świąt dziewczynki. Mam coś dla was. - mówiąc to wyjmuje z torby pomarańczowe, okrągłe coś.
- Co to jest? - pytam. Od kąt żyję 10 lat nie widziałam czegoś podobnego. - To jest pomarańcza. - odpowiada ojciec.
- A co się z nią robi? - tym razem pytanie zadaje Prim.
- Obiera ze skórki i je. - mówi ojciec.
Zasiadamy wszyscy w komplecie do stołu. Mama nakłada każdemu na talerz pokaźną ilość potrawki z zająca a do tego po kromce prawdziwego chleba z jedynej piekarni w dystrykcie. Kosztował dwie wiewiórki ale był tego wart.
Po zjedzeniu kolacji następuje ta długo oczekiwana chwila, kiedy to próbujemy pomarańczy. Jest pyszna. Lekko kwaskowa. Ma miękki miąsz i dużo soku, który jest tak samo pyszny, jak owoc z którego sięwydobywa. Z Prim szybko zjadamy swoje porcje, a następnie kładziemy się do wspólnego łóżka i zasypiamy.
One shot super. Czekam na kolejne i Oczywiście na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nowy rozdział 🙋
OdpowiedzUsuńSuuper! Kiedy nowy rozdział ??
OdpowiedzUsuńHey :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten blog przez całkowity przypadek, ale wcale nie żałuję.
Ten blog jest naprawdę... Naprawdę epicki! Bardzo podobają mi się zwroty akcji, są takie nagłe.
A one shoty... Cudowne <3
Ale, ale... Jest coś, co naprawdę potrafi popsuć rozdział, a mianowicie BŁĘDY ortograficzne oraz interpunkcyjne. Skoro masz z tym problem, może przed opublikowaniem notki, daj ją komuś do sprawdzenia. Jeżelii nie masz kogoś bliskiego, kto by ci sprawdził błędy, poproś jakiegoś czytelnika. Wysyłałabyś mu notki na maila, a on sprawdzone by odsyłał :) No, ale to tylko sugestia.
Jeszcze raz powtarzam, blog jest cudowny, odrazu się zakochałam. <3
Z pewnością masz nową czytelniczkę.
Viks
Fajny blog bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://igrzyskasmiercipowrot.blogspot.com/?m=1