sobota, 6 sierpnia 2016

Rozdział 37: Ładnie to tak komuś koszulki kraść?

Minęło kilka tygodni od tego pamiętnego dnia, kiedy ty Peeta Mellark mi się oświadczył. Trzecie moje zaręczyny z nim, z których dwa były na poważanie, a jedno na pokaz.

Od tamtego dnia wiele się zmieniło. Paylor wydała za nami list gończy i jesteśmy poszukiwani, co nie podoba się Dystryktą. Chcieli obalić jej władzę, ale ta ma haka na każdego, kto może jej zagrozić. Więc musimy się szykować na jedno: odebranie jej posady prezydenta Panem siłą.

Codziennie wstajemy o 6.00 rano, jemy skromne śniadanie i wyruszamy na trening. Zorganizowaliśmy drużynę, która składa się z sześciu osób. Dwie z nich to ja i Peeta, reszta to Max, Dean, Lydia i Gale. Tak, dobrze słyszeliście, to ten sam Gale, który przed dwoma laty polował razem ze mną. Jemu także nie podobają się rządy naszej pani prezydent.

Nasze relacje nie są takie jak kiedyś, ale staramy odnosić się do siebie po przyjacielsku. Z przyjaźni przeszliśnny na relację kolega-koleżakna i w zupełności nam to wystarcza. Nie chcemy angażować się w coś poważniejszego, bo wiemy, że on będzie musiał wrócić do Dwójki na posadę burmistrza, a ja do Dwunastki. Czasami utniemy sobie krutką pogawędkę podczas ćwiczeń.

Zapomnieliśmy kompletnie o tym pocałunku w szpitalu. Ponadto, Mellar ciągle chowa do mojego niby "kuzyna" urazę o tamtą sytuacje. No i czasami bywa zazdrosny, co czasami jest urocze, a czasami denerwujące.

W chwili obecnej leżałam na leżaku przed naszym chwilowym domkiem i wpatrywałam się w liście drzew. Przypomniało mi się zdarzenie z naszych 74 Głodowych Igrzysk, kiedy to na treningu mój narzeczony popisał się swoim talentem do kamuflarzu, kiedy tak dokładnie odwzorował na swojej ręce światło pomiędzy liśćmi drzew.

A odnoście Peety - mój przyszły mąż postanowił zrobić coś na słodko i upiec babeczki, na które ja oczywiście ze zniecierpliwieniem czekam, bo mam na nie wielką chęć. Chciałam mu pomóc, ale on wygonił mnie z kuchni i powiedział, że sam się tym zajmie.

- Katniss! - z przed domu dobiegło mnie wołanie.

- W ogrodzie! - odkrzyknęłam.

- Patrz co dla ciebie mam - stanął przede mną z talerzem, na którym poukładane były czekoladowe muffinki.

- Mogę jedną? - spytałam niewinnie. Lubię się z nim drażnić.

- Głuptasie, to przecież dla ciebie je zrobiłem, czyż nie?

- Wiem, tak chciałam się z tobą podroczyć. Podeszłam do niego, wzięłam sobie jedną i pocałowałam go w policzek. Wgryzłam się w słodkie ciasto.

- Mmm, pycha - powiedziałam na głos swoje myśli, a on na to się zaśmiał.

- Miałem takie przeczucie, że ci zasmakują.

- Miałeś i się nie pomyliłeś - odparłam.

Zjadłam jeszcze dwie babeczki. Ponieważ czas upłynął nam dosyć szybko na rozmowie i wzajemnymy karmieniu się łakociami, z prędkością światła nadszedł późny wieczór i musieliśmy już iść spać, aby jutro wcześnie wstać na trening.

Weszłam pod letni prysznic, który odprężył wszystkie moje mięśnie. Po ok. 15 minutach stania pod natryskiem umyłam swoje ciało i włosy żelem i szamponem o zapachu kwiatów. Wyszłam z brodzika i osuszyłam skórę ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i koszulkę Peety, która zakrywała moje majtki. Podebrałam mu ją. Raczej nie będzie zły. Włosy wytarłam i mokre związałam w warkocz.

Wyszłam z łazienki i udałam się do naszej sypialni.

- A ładnie to tak kraść czyjeś koszulki? - na wejściu spotkałam się z pytaniem Peety.

- Przepraszam, myślałam, że nie będziesz zły. Jeśli chcesz, mogę ją odłożyć - odpowiedziałam.

- Nie, nie trzeba. Pięknie w niej wyglądasz - oznajmił i położył swoje duże, ciepłe dłonie na moich biodrach po czym złożył na mych ustach szybki pocałunek. Wyszedł z pokoju i zapewne poszedł się umyć.

Położyłam się na łóżku i zmęczona usnęłam.

Ello mello!

Przybywam z kolejnym rozdziałem. Przepraszam, że dodaje je z takimi odstępami czasowymi, ale moja we na co do tego opowiadania cgba się wypala :/ Staram się jak mogę, żeby pisać w wolnej chwili, ale oprócz tego piszę jeszcze dwie inne opowieści na Wattpadzie, więc zrozumicie, że to nie jest wcale tak prosto pisać trzy opowiadanie jednocześnie :(

Pozdrawiam.

Bad Rebel, dawniej Rue Alison💙

2 komentarze:

  1. Hej, hej! :) Świetny rozdział, już sam tytuł zapowiadał się ciekawie.
    Och, mufinki! Sama chętnie bym jedną zjadła :) I to zabranie koszuli było urocze :D
    O, odebranie władzy Paylor zapowiada się ciekawie. Tylko kto wtedy zostanie prezydentem?
    Cóż rozdział świetny i czekam na kolejne! :)
    Ja również zmieniłam nazwę - dawniej sama ,,Viks", a teraz dodałam jeszcze Follow :D
    Pozdrawiam,
    Viks Follow

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć =)sorki , że dopiero komentuję ale byłam na wyjeździe i ciężko było z netem . Tytuł wiele zapowiadał i się nie zawiodłam treścią :D Jejciu te zabranie koszulki było słodkie. Zabranie władzy Paylor zapowiada się ciekawie , czyżby jakaś poważniejsza wojna ??? Nie zdziwiła bym się gdyby Peeta został prezydentem albo Gail ale jak to mówią - Pożyjemy zobaczymy .
    Wracając do częstotliwości postów rozumiem bo sama oprócz bloga mam dwa opowiadania na wattpadzie ;)
    Pozdrowionka , weny i
    Do przeczytania w przyszłości
    Oleverd

    OdpowiedzUsuń