Tym razem one shot przedctawiający inne zakończenie książki. Mam nadzieję że Wam się spodba. Cztery konentarze= nowy rozdział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~ Oczami Katniss ~
Zostało nas już tylko czworo: ja, Peeta, Johanna no i oczywiście Finnick. Sojusz rozpadł się tak jak się tego spodziewałam. Zginęło już 20 trybutów w przeciągu 6 dni. Nowy rekord igrzysk. W wyjądkowo szybkim tempie nas pozabijali. Arena to jedna, wielka pułapka. Po tym, jak odgadliśmy jej system każdy sektor rażenia powiększono aż do końca plaży. I w dodatku przesuneli czas w skótek czego w jednym dniu polegli Beetee i Gloss.Później wszysto stało się bardzo szybko: napaść innych trybutów, zwycięztwo no i w końcu rozłam sojuszu. Czuję się nie w porządku co do Johanny i Finnicka. Pomagaliśmy sobie nawzajem, walczyliśmy ramię w ramię a teraz stoimy na wprost siebie oceniając swoje siły i przygotowując się do walki. Trudno. Jeżeli zawiera się sojusz, trzeba liczyć się z tym, że przyjdzie czas aby go zerwać. I ten czas właśnie nadszedł.
Naciągam strzałe na cięciwe. Celuję w Johanne. Z nią od początku mam na pieńku więc nie będzie mi jej zbytnio żal. Gorzej z Finnickiem. Dzięki niemu Peeta żyje, dał odejść Magst aby Peeta żył. Jego zabiję potem. A jak z nim sobie poradzę popełnię samobójstwo. Specjalnie dałam Peecie tylko 2 noże, żeby łatwiej mi było go rozbroić. Ja za to mam łuk, kołczan z 13 strzałami i nóż. Zanim blondyn się obejży, mnie już na tym świecie nie będzie. On zwycięży. Snow da mu spokuj. Wszystko się poukładam.
Po co to robię? Bo go kocham. Uświadomiłam sobie to w tę noc kiedy się pocałowaliśmy. Nie tak zwyczajnie, nie dla kamer. Dla siebie. Ja wiem co do niego czuję. Taka miłość zdarza się tylko raz. I chcę go ocalić. Kosztem swojego życia.
Celuję w serce dziewczyny z siódemki. Skupiam się. Raz... dwa... trzy. Wypuszczam strzałe. Wszystko dzieje się jakby w zwolnionym tempie. Widzę każdy ruch przeciwniczki. Próbuje zrobić unik, ale jest już za późno. Strzała gładko wbija się w klatke piersiową Johanny. Po chwili rozlega się huk armaty. Zostało nas troje.
Teraz został tylko i aż Finnick. Podczas potyczki z zawodowcami został zraniony w prawą noge, dlatego wolniej się porusza. Ale to nie znaczy że będzie go łatwo pokonać. Jest ode mnie i Peety dużo większy i masywniejszy. Zabicie go będzie wymagało sprytu i dobrego planu. On ma trójząb. Broń w jego rękach niosącą śmierć i zagłade. Był szkolony od najmłoszych lat do zabijania. Ja tylko polowałam. No tak! Mogę przecież odbiec od niego i wtedy zaatakować. Co prawda jego trójząb też ma daleki zasięg, lecz razem z Peetą odbiegniemy a kiedy będzie już w dobrej odległości od nas, wypuszczę strzałe i będzie po wszystkim.
- Peeta musisz mi zaufać. - oznajmiam.
- Co chcesz zrobić? - .
- Zaufaj mi i rób to co mówię. - .
- Dobrze. - chłopakowi te słowa nie przychodzą łatwo ale ostatecznie się zgadza.
- Na moją konende zaczniesz biec. Teraz. - i ruszyliśm jak najdalej Finnicka. Jak się spodziewałam, zaczął nas gonić. Nie idzie mu to najlepiej za względu na noge. To dobrze, mamy większą szanse na wygraną. Jest już ostatecznie blisko. Robi zamach i rzuca trójzębem.
Na szczęście zrobiłam unik i trójząb nie trafił we mnie ani w Peete.
Naciągam strzałe na cienciwe. Celuleję prosto w serce przeciwnika. Raz... dwa... trzy... wypuszczam strzałe. Mówię tylko szeptem:
- Przepraszam i dziękuję za wszystko. - strzała wbija się w serce Finnicka. Rozlega się huk armaty. Teraz tylko samobójstwo i Peeta wróci do domu. Wyjmuję nóż i wbijam nóż w tętnice szyjną. Najszybszy sposób na odebranie sobie życia.
~ Oczami Peety ~
Rozlega się huk armaty oznajmującej śmierć Finnicka. Będzie mi go szkoda. Dzięki niemu żyję. Spidlądam na Katniss. Widzę w jej ręku nóż który zatapia we własnej szyji.
- Nie! - krzyczę, lecz jest już zapóżno. Z gardła dziewczyny leje się obficie krew. Klękam obok niej i przytrzymuję ręke na jej ranie.
- Dlaczego Katniss, dlaczego? - pytam.
- Bo cię kocham. - odpowiada słabym głosem.
- Ja ciebie też, ale czemu chciałaś popełnić samobójstwo? - .
- Żebyś wrócił do domu. - .
- Ale ja nie będę mógł bez ciebie żyć. - mówię ledwo opanowując emocje.
- Skoro ty nie wrócisz, to ja też. W tym roku nie będzie zwycięzcy igrzysk. - mówiąc to tnę sobie tętnice szyjną podobnie jak moja ukochana.
- Zostaniesz przy mnie? - pyta dziewczyna.
- Zawsze. - odpowiadam a dwa wystrzały armaty obwieszczają naszą śmierć.
~ Wkrótce po śmierci Nieszczęśliwych Kochanków z Dwunastego Dystryktu ~
Wybuchły powstania. Tysiące ludzi ruszyło na stolice. Kapitol wkrótce został obalony. Wszyscy skierowali broń w stronę prezydenta Snow'a. Został on zabity dokładnie pięć miesięcy po samobujstwo Katniss i Peety. Zostali oni twarzami rewolucji.
Pierwszymi ofiarami wojny stały się dzieci z 74 Głodowych Igrzysk: Rue, Thresh, Clove, Cato, Glimmer, Marvel i pozostali trybuci.
W rewolucji zginęło tysiące ludzi. Osierocili w ten sposób dzieci, owdowili żony.
Pokój im duszą.
Super czekam <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńTakie słodkie...
JAK KATNISS MOGŁA ZABIĆ MOJEGO FINNICKA?!
Tak, wiem... jestem dziwnym... bardzo dziwnym człowiekiem XD
Ale to lubię... bo po prostu jestem sobą XD
Jak już napisałam One Shot wyszedł Ci naprawdę bardzo dobrze :)
Życzę Ci baaaaardzo duuuuuużo weny no i zapraszam do siebie:
http://losyfinnickaiannie.blogspot.com/
Pozdrawiam
(zakochana w Finnicku) love dream
Super! Aż łezka się w oku kręci :') Czeekam na następny rozdział oraz na następny one shot! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Yuki (Yoo9622)