niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 6: Niespodziewany gość

Jedna mała prośba: błagam o komentarze.

Wstaję z uśmiechem na ustach. To pierwsza od bardzo dawna noc którą przespałam spokojnie. Bez koszmarów, krzyku, strachu. Przesuwam ręką po drugiej stronie łóżka ale napotykam tylko chłodny materac. Najwyraźniej Peeta już zdążył wstać i pewnie robi śniadanie.
Idę do łazieniki i biorę szybki prysznic po czym zakładam na siebie elastyczne czarne spodnie i niebieski podkoszulek. Włosy związuję w ciasny warkocz i schodzę na dół. Po całej kuchni roznosi się zapach świeżego pieczywa.
Cicho skradam się do blondyna. Jestem już krok od niego gdy ten niespodziewanie odwraca się do mnie i opsypuje mąką.
- Dzień dobry kochanie. - mówi po czym składa na moich ustach przelotny pocałunek.
- Dzień dobry. Mmmm co tak pięknie pachnie? - pytam.
- Twoje ulubione... - nie kończy bo mu przerywam.
- Bułki serowe. - dokańczam a Peeta wybucha śmiechem a ja razem z nim. Kiedy opanowujemy się pytam.
- Na co masz ochotę? Kawa czy herbata? - .
- A jest jakaś trzecia opcja? - pyta z tym swoim figlarnym uśmieszkiem.
- Jaka trzecia opcja? - pytam niewinnie.
- No nie wiem. Na przykład twoje usta... - odpowiada tym samym tonem.
- Taka opcja jest zawsze. - mówię a już po chwili czuję na swoich wargach smak jego ust. Pocałunek jest długi i namiętny. W końcu odrywamy się od siebie kiedy brakuje nam tchu.
- To co wybierasz: kawa czy herbata? - pytam już na poważnie.
- Zdecydowanie herbata. - odpowiada niebieskooki.
Śniadanie mija nam w miłej atmosferze. Razem żartujemy, śmiejemy, rozmawiamy. Kiedy proponuję że pozmywam blondyn się nie sprzeciwja. Później idziemy do Haymitch'a zanieść mu coś do jedzenia. Jesteśmy mu to winni. Gdyby nie on już dawno bylibyśmy oboje martwi.
Haymitch jak zawsze leży zapity więc trzeba go obudzić. Razem szturchamy go ale nasz były mentor nadal śpi. Idę do łazienki i nalewam pełen dzbanek wody po czym wylewam go na głowe Haymitch'owi i szybko odskakuję, go ten pijak zawsze sypia z nożem w ręku.
- Co u czorta tu robicie?! - krzyczy mentor.
- Przynieśliśmy ci coś do jedzenia. - mówię szybko.
- Z kim niby przyszłaś? - dopytuje się Haymitch.
- Ze mną. - tym razem to Peeta odpowiada na jego pytania.
- No proszę. Wreszcie zmądrzałaś. - kontynuuje dalej tym dla siebie naturalnym tonem.
- Tak, zmądrzałam. - mówię zgryźliwie.
- Dobra, dobra nie skaczcie już sobie do gardłeł. - przerywa nam Peeta i podaje Haymitch'owi kromke chleba. Już nic więcej się nie odzywamy. Najchętniej powiedziałabym temu pijakowi co o nim myślę ale trzymam język za zębami.
- To my już wychodzimy. Choć kochanie. - mówi Peeta i wychodzimy.
Dzień jest naprawdę piękny. Świeci słońce. Śnieg iskrzy się w jego promieniach. Nagle czuję że oberwałam śnieżką. Odwracam się i widzę biegnącą w moją stronę Johanne.
-Witaj bezmózgu. - rzuca w moją strone.
- Witaj. - odpowiadam.
- Co cię do nas sprowadza? - pyta Peeta.
- W siódemce wieje nudą, więc postajowiłam się przeprowadzić do was. Będę mieszkać koło Haymitch'a. - odowiada zwyciężczyni.
- W takim razie zaprzszamy do nas na herbate. - proponuje Peeta.
- Dobra możemy iść. - zgadza się Johanna.
Do Peety domu to znaczy naszego idziemy już w ciszy.
Wchodzimy do meszkania, zdejmujemy kurtki i razem z Johanną idziemy do salonu a Peeta parzy herbate.
- No to opowiadaj. Co tam u was? - zagaduje bronzowowłosa.
- Nie twój interes. - odpowiadam krótko.
- Prędzej czy później i tak się dowiem. To tylko kwestia czasu. Ale wolę to usłyszeć od ciebie niż od Haymitch'a. - idzie dalej w zaparte.
- Mieszkamy razem z Peetą od jakiegoś czasu.- rzucam.
- I? - dopytuje się Johanna.
- I tyle. - odpowiadam.
- Gadaj a nie. - ciągnie.
- O czym rozmawiacie? - do pokoju wchodzi blondyn.
- O niczym ważnym. - wyparowuję.
- Tak. O niczym ważnym. - przytakuje Johanna.
Peeta nie ciągnie na szczęście tematu. Sączymy herbate rozmawiając o pozostałych żyjących zwycięzcach, o nowej pani prezydent Paylor i o błachostkach.

2 komentarze:

  1. Pozwól że skomentuję rozdział jutro rano, dziś już zasypiam nad telefonem

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz fajnie . Podoba mi sie ale ... ale brak tego czegoś .
    Za mało szczegółów , detali , dramatów , miłości itp .
    Przepraszam jak to Cie uraziło ale wyrazam tylko swoje zdanie :-)
    Mam nadzieje , że pomogłam w taki sposób . Ale i tak bede czytac twojego bloga ♥
    Pozdrawiam sa_15

    OdpowiedzUsuń