piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 9: Zakochana Johanna

  Hej, cześć, siema moi trybuci. Mam prośbę: zostawiajcie po sobie komentarze. One mnie motywują do dalszego działania. Nawet te krytyczne coś dla mnie znaczą, bo wiem, że ktoś czyta mojego bloga.
Zachęcam do czytania
Nicol♥

  Jest dopiero 6:00 rano a ja nie mogę spać. Patrzę na jego łagodną twarz. Kilka niesfornych kosmyków opada na jego twarz przez co wygląda jak mały chłopiec.
''  Słońce wypełnia ten pokuj
I słyszę jak śnisz
Czy czujesz tak jak ja w tej chwili?
Chciałabym żebyśmy się po prostu poddali
Bo najlepszą częścią jest to uleganie
Nazwij to jakkolwiek byle nie miłością

Ref. A ja upewnię się że zachowam dystans
Powiem " kocham cię " kiedy nie słuchasz
Jak długo nie tracić ducha?

I proszę, nie stój tak blisko mnie
Mam kłopoty z oddychaniem
Obawiam się tego co zobaczysz w tej chwili
Daję ci wszystko kim jestem
Wszystkie uderzenia mojego złamanego serca
Dopuki nie dowiem się że rozumiesz

Ref. I upewnię się że zachowam dystans
Powiem " kocham cię " kiedy nie słuchasz
Jak długo możemy to podtrzymywać?

I wciąż czekam
Na ciebie byś mnie zabrał
A ty wciąż czekasz
By powiedzieć co mamy.

Ref. Więc upewnię się że zachowam dystans
Powiem " kochan cię "  kiedy nie słuchasz
Jak długo możemy to podtrzymać?

Upewnię się że zachowam dystans
Powiem " kocham cię " kiedy nie słuchasz
Jak długo zanim nazwiemy to miłością?"
( Christina Perri - Distance )

  Zabawne. Ta piosenka pasuje do nas jak ulał. Ostatni raz spoglądam na Peete. Odgarniam mu włosy z czoła i składam na jego ustach przelotny pocałunek.
Schodzę z łóżka i idę do łazienki. Patrzę w lustro. Wyglądam fatalnie: włosy są w kompletnym nieładzie, makijaż cały rozmazany. Jedyne co ocakało to paznokcie zrobione przez Johanne. Zdejmuję z siebie piżamę oraz bieliznę i wchodzę pod prysznic. Zaprogramowuję go tak jak zwykle: ciepła woda oraz szampon i płyn do kompieli o zapachu lasu. Na wszelki wypadek włosy myję dwa razy żeby pozbyć się ton lakieru do włosów. Po wyjściu spod prysznica osuszam się miękkim ręcznikiem. Suszę włosy i splatam je z przezwyczajenia w warkocz. Na siebie zakładam opcisłe czarne jeansy, biały top i sweter w tym samym kolorze z szerokimi oczkami.
  Wchodzę z powrotem do naszej sypialni ale na łóżku nie ma już Peety. Zamiast niego zauważam tylko małą żółtą karteczkę ze zdaniem Nie martw się. Niedługo wrócę. Zastanawiam się gdzie mógł pójść o tej porze.
  Jednak moje myśli przerywają kroki na korytarzu. Nie rozmyślając po prostu idę zobaczyć kto to. Mam nadzieję że to blondyn już wrócił. Jednak to nie on tylko Johanna. O dziwo nie chodzi nadąsana jak zwykle. Wręcz przeciwnie. Jest uśmiechnięta. I to nie w ten sarkastyczny sposób co zwykle tylko normalnie. Ciekawi mnie czemu się tak zchowuje. Mam ochotę ją o to zapytać ale Jo w tym samym momencie zatrzaskuje za sobą drzwi swojego pokoju. Sama robię to samo.
  Pomyślmy. Co stało się wczoraj takiego na balu że Johanna chodzi uśmiechnięta od ucha do ucha? No tak! Jo wczoraj poznała pewnego chłopaka. Chwila jak on się nazywał... a no tak Andy! Wczoraj Mason nie odstępowała go na krok a on jej nie spuścił z oka nawet na chwilę. Przetańczyli cały wieczór. Czy to możliwe? Czy to może być prawda? Czy Johanna Mason, groźna Johanna Mason, zwyciężczyni 71 Głodowych Igrzysk, nieznająca uczuć morderczyni się zakochała? Nie. To musi być absurd. A może jednak. A może Jo jest w stanie kogoś pokochać? W końcu mi się udało. To czemu jej nie miało się udać?
- Katniss choć tu! Słyszysz ciemna maso!? - woła Johanna.
- Idę już, idę! - drę się na całe gardło. Chociaż nadażyła się okazja żeby z nią porozmawiać. Podnoszę się z fotela i zmierzam do pokoju Mason.
- Jak myślisz: która spódnica będzie ładniejsz : ta czy ta? - pyta pokazując mi dwie kreacje. Jedna z nich jest zwyczajną czarną spódnicą przed kolano z gdzie niegdzie z przewlekanymi złotymi niciami a druga to prosta jeans'owa kiecka.
- Zdecydowanie ta pierwsza. - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Dzięki za opinie. - mówi Jo. Dziwne. Nigdy za nic mi nie podziękowała z wyjądkiem tej paczuszki z igłami sosnowymi którą podarowałam jej w trzynastce po testach. Powoli zaczynam jej się bać.
- Gdzie się wybierasz Johanno? - .
- Ja? Umówiłam się z Andy'm na spotkanie w jednej z kawiarni. A co? Nie wolno? - oskarża mnie Jo.
- Nie skądrze. - bronię się. - Bez mózgu, czy ty się przypadkiem nie zakochałaś w tym całym Andy'm? - kontynuuję.
- Po pierwsze: nie mów na mnie bez mózgu. Po drugie: to tylko przyjaźń. - tłumaczy się.
- No nie wiem, nie wiem. Od rana jakaś tak dziwnie zadowolona chodzisz. - wreszcie mam okazję jej trochę podogryzać.
- A jeśli nawet się w nim zabujałam to co? Ty masz Peete. Ja też mam prawo być szczęśliwa. - przyznaje mi rację Mason.
- No i nareszcie sobie kogoś znalazłaś. - odpowiadam z uśmiechem.
- No. Mam pomysł: jeśli będę brać ślub będziesz moją druhną, a jeśli ty będziesz się żenić to ja będę twoją. Umowa stoi? - przedctawia swój plan Jo.
- Stoi. - mówię.

1 komentarz:

  1. Piszesz całkiem fajnie, ale te błędy ortograficzne... to wszystko psuje. Poza tym jest całkiem ciekawie, masz fajne pomysły i w ogóle :)
    Nie przejmuj się brakiem komentarzy, na moim blogu pierwszy komentarz pojawił się dopiero pod 21 rozdziałem, więc tym nie ma się co martwić.
    Poza tym... ja będę bardzo chętnie czytać Twojego bloga i... no cóż komentować :)
    Nie przedłużając... czekam na kolejny rozdział i powodzenia :)

    love dream

    OdpowiedzUsuń