Starałam się jak mogłam. Jest całkiem sporo dialogów.
Rozdział 8.
" Niech żyje bal..."
- Długo jeszcze?- pytam zirytowana.
- Jeszcze tylko trzy paznokcie i po wszystkim. - odpowiada Johanna. Uparła się że to właśnie ona zrobi mi paznokcie na dzisiejszy bal.
- W co się ubierasz ciemna maso? - zagaduje mnie moja przyjaciółka.
- Jeszcze nie wiem. - mówię krótko.
- No ludzie trzymajcie mnie. Za 4 godziny przyjęcie a ona nie wie w co się ubierze. - złości się Mason.
- Założę jakąś sukienkę. - odpowiadam.
- '' Założę jakąś sukienkę '' - przedrzeźnia mnie Jo. - Dziewczyno to nie jest jakaś byle potańcówka to bal w Pałacu Prezydenckim. Koniec tego. Ja ci wybiorę sukienkę. - mówi po czym otwiera drzwi szafy i po kolei przegląda wszystkie ciuchy.
- O, ta będzie idealna. - pokazuje mi jedną z kreacji od Cinny.
Sukienka jest bez ramiączek, długa po kostki koloru złotego. Od kolan w
dół delikatnie się rozkloszowuje. Widać że wyszła spod ręki mojego byłego stylisty.
- Wyjądkowo się z tobą zgadzam Jo. - obydwie się do siebie uśmiechamy.
- A ty co włożysz? - pytam.
- Jeszcze się nie zastanawiałam. - odpowiada.
- No na mnie gada a sama nie wie w co się ubierze. I to na mnie mówi że jestem ' ciemna masa '. No skandal. - przy ostatnim zdaniu naśladuję głos Effie.
- Bo jesteś ciemną masą. - mów zaczepnie.
- W takim razie teraz ja ci coś wybiorę bez mózgu. - proponuję i nie pytając o nic wychodzę z pokoju i wchidzę do jej. Idę do garderoby i wybieram ciemno-zieloną sukienke na ramiączkach do kolan. Johannie powinnobyć w niej ładnie. Biorę ją i wracam do mojej sypialni.
- Proszę, ta powinna ci się spodobać. - podaję kobiecie kreacje.
- Może być. - odpowiada bez emocji.
Reszte czasu spędzamy na przygotowaniach do balu. Kiedy już kończymy wyglądam naprawdę ładnie.
Włosy mam spięte w kok a parę pasemek swobodnie opada na moje ramiona. Sukienka którą wybrała mi Johanna leży na mnie idealnie. Jedyną biżuterią jest prosty baszyjnik z kosogłosem.
- No ciemna maso, wreszcie wyglądasz jak człowiek. - śmieje się Jo.
- I wice wersa ( nie wiem jak to się pisze ). - odpowiadam z ironicznym uśmiechem.
- Kochanie pośpiesz się.. - blondy nie kończy tylko podchodzi do mnie i składa na moich ustach namiętny pocałunek. - Wyglądasz olśniewająco. - mówi.
- Ej! Chcecie się spóźnić?! - przerywa nam Mason. Natychmiast się od siebie odrywamy.
- No dobra chodźmy. - odpowiadam.
Peeta wyciąga do mnie dłoń a ja bez chwili wachania ją przyjmuję. Do samochodu idziemy w ciszy. Wsiadamy do auta i jedziemy jakieś 10 minut.
Wszyscy sąjuż na miejscu i na nas czekają.
- No nareszcie. Ileż można czekać? - złości się Enobaria.
- Wyobraź sobie że chciały się pozeżerać. - odpowiada Johanna.
- Czyli jak zwykle ciężko ich od siebie oderać? - pyta Haymitch.
- Tak. Dokładnie. - mówi Mason.
- Jak zwykle, jak zwykle. - odpowiada pod nosem nasz były mentor.
- No dobra koniec tych pogaduszek. Wszyscy na nas czekają. - mówi Lyme.
Wszyscy posłusznie idziemy za nią. Sala jest już zapełniona gośćmi. Zauważam, że nie są to tylko kapitolczycy. Wśród zaproszonych widzę kilka przywódców rebelii i nowych burmistrzów. Zaraz, zaraz... Co on tutaj robi? Nagle brunet odwraca się do mnie i zmierza w moim kierunku. Czuję jak Peeta coraz bardziej ściska moją dłoń.
- Witaj Kotna. - wita mnie Gale.
- Witaj Gale. - odpowoadam mu. O dziwo mój głos jest nadzwyczaj spokojny. - Co cię tu sprowadza? - pyta blondyn. - A to ty Mellark. To wy nie wiecie? Jestem burmistrzem Drugiego Dystryktu. - mówi z ironicznym uśmiechem. No to teraz wiem co to ta jego " dobra praca "
- Czy mogę prosić? - mówi brunet wyciągając dłoń w moim kierinku. - Ależ oczywiście. - odpowiadam wyniośle. Razem z moim ' przyjacielem ' suniemy po parkiecie. Nagle pyta.
- Nie poznaję cię Kotna. Dawniej nawet nie uraczyłabyś go swoim spojrzeniem. A teraz. Nadal kontynuujecie te bajeczkę z " Nieszczęśliwymi kochankami z Dwunastego Dystryktu " ? - .
- Ależ skąd Gale. Zakończyliśmy tamtą marną gierkę. Teraz jest " Szczęśliwa para z Dwunastego Dystryktu" . - mówię wręcz z namacalną w głosie ironią.
- Nadal nie wierzę, że go kochasz. - stwierdza.
- Więc w to uwierz. - odpowiadam spokojnie i odchodzę od bruneta.
Resztę zwycięzców zauważam przy jednym ze stolików. Podchodzę więc do mojej zwariowanej ' rodziny '. Siadam na krześle obok blondyna.
- I jak tam taniec? - pyta niebieskooki.
- Raczej rozmowa. Gale wypytywał o same oczywistości. - odpowiadam.
- Zawsze wiedziałam że to głupek. - stwierdza Johanna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz